Błogosławiony jest ten, kto nie zwątpi we Mnie

Mt 11, 2-11

To jest ciekawe, że Jan Chrzciciel pyta się Pana czy jest Mesjaszem, skoro wcześniej słyszał głos z nieba, że jest Synem Bożym.

Może ten głos był tylko do Jezusa skierowany. Teraz możemy takie pytania stawiać. To naturalna droga jaką podążamy do domu Ojca. Znać słowa jakie On do nas kieruje. Badać je. Smakować.

Ale to pytanie Jana odsłania naszą wiarę, albo kim jeteśmy.

Otóż chyba często lubimy pytać o coś co już wiemy. Niby to jest śmieszne co mówię teraz. Bo jak wiemy to nie pytamy.

Bo wiemy że jesteśmy zbawieni, albo że Bóg czuwa nad nami a przecież chętnie chcemy dowiedzieć czy tak jest z pewnością. Szczególnie gdy mamy zły dzień, sytuację na granicy bólu powiedzmy. Wtedy lubimy weryfikować wszystko w co wierzymy.

Nie potrafimy przyjść i tak po prostu być z Bogiem tylko wciąż od nowa pytamy się czy napewno nas kocha.

A jak coś nam nie wyjdzie to z pewnością pytamy czy kocha nas takimi jakimi jesteśmy.

Pytamy a odpowiedź znamy. Bóg nie może zaprzeczyć sobie. Nie porzuci nas, nigdy nas nie porzucił, bo przestalibyśmy istnieć w tym momencie.

Jednak to pytania ukrywają jedno najważniejsze jak to będzie w czasie śmierci albo po śmierci. Czy okaże się dla nas Ojcem.

Może dlatego Jan wysyła swoich ucnziów gdy jest uwięziony bo przeczuwa, że zbliża się śmierć. Z pewnością liczył się ze śmiercią.

Tak więc pytamy o coś na co znamy odpowiedź, bo szukamy odpowiedzi na pytanie na które nie ma odpowiedzi, ukojenia śmierci.
A możemy tylko ufać. Tak jak Pan powiedział. Mamy do dyspozycji tylko znaki Bożego Miłosierdzia. Możemy tylko być twardzi jak Jan. nic więcej nie potrzeba. Albo pytać się tak jak On.

amen

Skip to content