Łk 9, 18-24
Różni ludzie dają inne odpowiedzi. Apostołowie mają tylko jedną. A reprezentuje ich Piotr. Odpowiada w ich imieniu.
W sumie to historia naszego życia.
Bo w różnych dniach czy nawet okolicznościach w ciągu jednego dnia, możemy mieć różne odpowiedzi na pytanie kim jest Pan.
Możemy sobie wyobrazić, rano jesteśmy na Mszy świętej gdzie wyznajemy jak Piotr, że Pan jest Synem Bożym a po chwili na ulicy żądają świadectwa. A nawet jak nie żądają wprost świadectwa, to unikamy go. Po cichutku oddalamy się.
Jak łatwo jest wyznawać Mesjasza Bożego gdy polega to na mówieniu. Trudno gdy musimy coś zrobić, co kosztuje.
Najtrudniej gdy musimy wśród bliskich zaświadczyć a mają inne zdanie.
Tymczasem Pan przyniósł nam wolność. W to wierzymy.
Wyznawanie Mesjasza wszędzie, czy wśród bliskich czy nieznajomych, obcych czy wrogów, jest możliwe tylko, gdy będziemy wolni od wszystkiego. Krzyż jest trudny oraz śmiertelny ale jedyny daje taką pełną wolność. Bo ona obejmuje także śmierć. Stąd męczennicy nie obawiali się cierpienia ani śmierci.
Ale skąd brali swą moc wolności?
Tylko z tych słów Piotra! Ty jesteś Mesjaszem Bożym. Co oznacza, że ufali Piotrowi, całkowicie na życie oraz śmierć.
I taka jest droga naszej wolności oraz siły.
Bierze się z ufności. I nie ma żadnego innego uzasadnienia ani źródła. Niejako w ciemno musimy zaufać słowom Piotra. I czekać na owoc. Na wieczność.
Ślepo ufać oraz czekać.
Kto zwątpi, ten na początku pozornie nawet nic nie straci, może nawet zyska bo nie będzie czekał, ale z czasem będzie musiał ukrywać swoje niespełnienie. Inaczej musiał by przyznać że źle wybrał. Że musi czekać.
A co najważniejsze, zagubi gdzieś radość życia.
Czystą samoistną, wypływającą z serca radość. Będzie jej poszukiwać a nie znajdzie. Dlatego tylko udaje. Ale jak długo można? Gdzie jesteśmy w tym udawaniu?
Czy raczej, cierpliwie czekamy?
amen