Mt 28, 8-15
Zamieszanie powstało po Zmartwychwstaniu. Tak obserwujemy w dzisiejszej ewangelii.
Niewiasty biegną, cieszą się, boją się.
Spotykają Pana, dalej się boją.
Arcykapłani ustalają przebieg wypadków żeby w jakiś sposób ocalić siebie. Poprzez kłamstwo.
Czyli radość, ekscytacja, strach, kłamstwo. Takie przewijają się stany wewnętrzne, wśród tych ludzi wtedy, tam przy grobie czy związane z grobem.
Dziś pewnie identyczne nam towarzyszą.
Mamy ten lęk z którym żyjemy jak ze starym znajomym, ekscytacja, kłamstwo być może ulegamy a później odchodzimy ze wstydem.
Oni przy grobie nie wiedzili co powiedzieć bo to pierwszy raz coś takiego się wydarzyło, że martwy człowiek podniósł się.
A my możemy nie wiedzieć jak zareagować czy co powiedzieć gdy przychodzi sytuacja, że wszystko jest jasne jak wybrać czy jak postąpić a nie postępujemy bo nie mamy tej potrzebnej wytrwałości. Ani determinacji. Ani odwagi. Albo ulegamy złudzeniu, że ktoś inny przyjdzie i załatwi daną sprawę.
Otóż mieć w sobie tyle wytrwałość, nagle odnajdywać ją gdy wydaje się, że już nie mamy sił, może być podobne gdy kobiet spotykają żywego który był martwy jeszcze nie dawno.
Tu dotykamy tajemnicy Zmartwychwstania. Zawsze odnajdziemy siłę, gdy będziemy kontemplować Zmartwychwstanie. To jest rezerwuar nie kończący się.
Siłę musimy sami wyprosić. Ono może nam jej dodawać, ale praca wytrwałości oraz odwagi jest naszym zadaniem. A nawet nie zadaniem co koniecznością.
Bo w przeciwnym razie gdy nie będziemy dążyć do wielkości świadectwa, życie naprawdę zamieni się w strach oraz kłamstwo, albo tak jak arcykapłani całą wiedzę wykorzystali aby zgrabnie wytłumaczyć siebie oraz Zmartwychwstanie by nic nie uległo zmianie. Oraz nikt nie miał dostępu do radości. Tak chcieli aby było.
Być z Panem przy grobie. To jedyny obraz który daje nam siły nie wyczerpane nigdy.
I teraz zapytajmy siebie nawzajem, gdzie jest grób któremu poświęcamy nasz czas?
amen