Leszek Gęsiak SJ
Homilia, Pasterka, Kraków Bazylika NSPJ, 25 grudnia 2024 roku
Ukochani Siostry i Bracia,
minęły wieki od tego, co wydarzyło się w Betlejem, o czym słyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii. Mijają wieki, a my wciąż nie wiemy do końca, jak to wydarzenie wyglądało. Mamy ewangeliczny przekaz, który jest jednak zbyt skąpy, by odtworzyć dokładnie to, co tam miało miejsce. A skoro nie mamy obrazu pełnego, to czasem taki obraz tworzymy sami.
Na przestrzeni wieków wielu twórców próbowało namalować scenę narodzenia, opisać ją w jakiś sposób, mniej lub bardziej beletrystycznie, niektórzy próbowali nakręcić filmy, w której była scena Bożego Narodzenia. W tej logice obrazów jest pewna myśl. Nie jest to wprawdzie faktografia, czyli dokładne dokumentowanie minuta po minucie tego wydarzenia, ale pewne pragnienie odnalezienia tego, co tej wyjątkowej scenie, która zmieniła losy świata, mogłoby być najważniejsze. To także próba pokazania, co tak naprawdę myśli i czuje człowiek. A zatem obraz jest tu pewnym odzwierciedleniem pragnienia serca.
Chciałbym dzisiaj powiedzieć o trzech takich obrazach. Pierwszy z nich to mozaika, która znajduje się w jednym z jezuickich domów w Rzymie. Mozaika ta jest o tyle nietypowa, że przedstawia scenę Bożego Narodzenia, ale nie nawiązuje wyłącznie do tego tekstu, który usłyszeliśmy przed chwilą. Nawiązuje bowiem do kontemplacji o narodzeniu z Ćwiczeń Duchownych św. Ignacego Loyoli, który przecież był pierwszym z jezuitów. W tychże Ćwiczeniach Duchownych, w kontemplacji o narodzeniu, czytamy bowiem, że nie mamy w grocie narodzenia trzech osób, ale cztery. Tekst mówi tak:
Widzieć osoby, a mianowicie Panią naszą i Józefa, i służącą, i Dzieciątko Jezus po Jego narodzeniu (Ćwiczenia Duchowne, n. 114).
W grocie narodzenia jest zatem jeszcze służąca, o której Ewangelia nie wspomina ani słowem. Kimże zatem miałaby być ta służąca, skoro Święta Rodzina, będąc ubogą, nie mogła pozwolić sobie na miejsce w gospodzie? Czy utrzymywałaby zatem służącą? Tego jednak nie będziemy tego dociekać, bo to jest temat dla biblistów i historyków. Ja chciałbym zauważyć, że dla św. Ignacego Loyoli było niewyobrażalnym, by rodzący się król wszechświata, nawet jeśli urodził się poza domem i w całkowitym ubóstwie, mógł żyć bez służącej! Skoro tak wielu ludzi ma służących, kierowców, sprzątaczki, kucharki, to dlaczego król wszechświata miałby nie mieć? To jest pierwszy obraz.
Drugi obraz to zdjęcie, które niedawno widziałem w mediach. Przedstawiało galerię handlową. Nie ważne, gdzie ta galeria była. Galeria, jak to galeria przed świętami: ubrane choinki, światła, reklamy, magia robienia zakupów, mnóstwo ludzi uśmiechniętych, obwieszonych torbami i prezentami, spacerujących, niektórzy trzymają w ręku kubki z kawą, inni coś jedzą. Jednak na pierwszym planie tego zdjęcia widać osła z siedzącą na nim stylizowaną Matką Bożą w ciąży. A św. Józef tego osła prowadzi. Wyglądają na zdezorientowanych. Mają wprawdzie przywieszonych do osła kilka tobołków, ale nie ma wątpliwości, że to nie są zakupy z galerii. Oni zupełnie nie pasują do tego, co jest tłem kompozycji tego zdjęcia. To jest zupełnie inny świat. Powiedzieli byśmy: to jest zupełnie inna bajka.
I trzeci obraz. W jednym z dużych banków w Warszawie zobaczyłem niedawno na wystawie sporych rozmiarów ruchomą szopkę, a przynajmniej tak mi się wydawało, że to jest świąteczna dekoracja w postaci szopki. Było to intrygujące, podszedłem bliżej, by zobaczyć, co to jest. To było nowoczesne miasto, a w nim jadące samochody i pociągi, ktoś wspina się na górę, jest basen, park rozrywki z wielkim ruchomym kołem z wagonikami, pełno różnych scenek, jak to w szopkach bywa, wiele różnych osób wykonujących różne czynności. Zacząłem się temu przyglądać, bo to było naprawdę ładnie zrobione. Zapewne wielu ludzi długo nad tym pracowało. Ale nie udało mi się znaleźć tam żłóbka z Jezusem i z Rodziną Świętą. Tego nie było. Ot, po prostu szopka…
Może my także tworzymy własne obrazy tego, czym jest Boże Narodzenie. I dziś chciałbym, byśmy ten nasz obraz, czwarty obraz, nałożyli na to, co jest istotą tej świętej nocy, którą przeżywamy, tego wyjątkowego wydarzenia. Św. Łukasz w Ewangelii mówił nam dzisiaj tak:
Nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie (Łk 2, 5-7).
Prosty opis miejsca i bohaterów. Maryja urodziła dziecko i zrobiła to, co powinna zrobić każda mama po urodzeniu dziecka. A że nie było dla nich miejsca w gospodzie, to znaleźli miejsce w jakimś żłobie i tam to dziecko położyli. Chwilę później ta sama Ewangelia daje nam krótki komunikat wyjaśniający:
Dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan (Łk 2, 11).
To jest tajemnica i najważniejsza rzecz tej wyjątkowej nocy, że tam, gdzieś daleko stąd, dwa tysiące lat temu, w mieście Dawida, narodził się Zbawiciel nam. Nie komuś innemu, ale narodził się nam: mnie i Tobie. I On jest Panem i Mesjaszem, a nie ktoś inny. To nie ma znaczenia, że on leży w żłobie. Leży tam, bo nie było dla niego miejsca w gospodzie. I choć leży w żłobie, jest moim i Twoim Panem, moim i Twoim Mesjaszem, moim i Twoim centrum życia. Bo jeśli nie jest, to nasze życie i nasza wiara nie mają sensu. To dlatego św. Ignacy widział służącą w grocie narodzenia, bo wiedział, że jego zadaniem jest służyć temu, który jest najważniejszy, być jak ta służąca na mozaice. I nie jest ważne, że Jezus był w grocie, że był w żłobie. On był najważniejszy, bo przy nim koncentrowało się życie i decydowała przyszłość świata! To dlatego Maryja w ciąży, wraz z Józefem, nie pasują do galerii handlowej, bo tam są zupełnie obcy. Nie było dla nich miejsca w gospodzie i nie ma dla nich miejsca w galerii. To dlatego nie ma żłóbka w niektórych szopkach w dzisiejszym świecie, bo człowiek uznał, że już Go nie potrzebuje. Jego czas się skończył i teraz człowiek chce zbudować coś sam, bez Boga, bez jakiegokolwiek śladu jego obecności w przestrzeni publicznej, w zakładach pracy, w szkołach. Już kiedyś człowiek próbował sam budować. Budował wieżę. Budował Wieżę Babel. I nic mu z tego nie wyszło.
Dzisiaj w drugim czytaniu, w Liście św. Pawła do Tytusa słyszeliśmy kluczowe słowa, które dobrze wyjaśnią tę dzisiejszą Ewangelię:
Ukazała się łaska Boga, która niesie zbawienie wszystkim ludziom i poucza nas, abyśmy wyrzekłszy się bezbożności i żądz światowych, rozumnie i sprawiedliwie, i pobożnie żyli na tym świecie, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa (Tt 2, 11-13).
Jezus Chrystus, który dziś się rodzi, to nie mitologia dająca nam magiczne święta. Jezus Chrystus to nie mit, to centrum, sens, kierunek i wartość ludzkiego życia. I jeśli w to nie wierzymy, to nie ma sensu, byśmy tu dzisiaj siedzieli. Jak mówił nam dalej św. Paweł w Liście do Tytusa, Jezus Chrystus wydał samego siebie za nas, aby odkupić nas od wszelkiej nieprawości i oczyścić lud wybrany sobie na własność, gorliwy w spełnianiu dobrych uczynków (Tt ,14).
Ukochani w Chrystusie Panu, składając sobie życzenia w tę jedyną w roku noc, prośmy dziś Boga, by narodził się w nas i by nadał sens naszemu życiu, niezależnie od tego, co dzieje się w tym świecie na zewnątrz. Życzę Wam odkrywania każdego dnia, że On może być wszędzie tam, gdzie wy będziecie. Jeśli wy będziecie z Nim, On będzie z wami i was nie zostawi, bo po to się narodził. On po to przyszedł na ten świat i po to za nas umarł, żeby nasze życie miało sens. Bez Niego tego sensu nie ma! Życzę Wam, byście zrozumieli to, co On do was mówi, że On was odkupił od wszelkiej nieprawości i oczyścił, że wybrał was sobie na własność. Życzę Wam, tak jak mówił św. Paweł, byśmy wyrzekli się bezbożności i żądz światowych, rozumnie, sprawiedliwie i pobożnie żyli na tym świecie i byśmy nie utracili nigdy wiary w to, że tylko On, Nowonarodzony Bóg i Zbawiciel, może dać nam i naszym bliskim szczęście. A ja, w tę świętą noc Narodzenia Pańskiego, chcę Wam życzyć, byście byli szczęśliwi.