J 10, 11-18
Ale teraz nie wiadomo czy ten nakaz od Ojca objemuje moc oddawania życia? Czy moc odzyskiwania życia? Czy jedno i drugie?
Moc oddawania życia to nawet wiele nie potrzeba bo ono nam sukcesywnie jest zabierane czy chcemy czy nie życzymy sobie tego faktu.
Moc oddawania życia.
Zatem możemy to jedynie jakoś przyśpieszać.
I mamy w sobie coś takiego.
Moc oddać życie na różne sposoby. Przez heroiczną służbę. Przez targnięcie się na życie w tragicznych momentach nie znanych nam.
Moc oddawania życia tu nawet jest taki paradoks że jak chcemy tak bardzo zatrzymywać je i nie oddawać to szybko stracimy jakąkolwiek radość albo i sesns życia nawet życie,
Ale moc odzyskać życia tego nie mamy.
Tak odzyskać życie po śmierci tego nie mamy. Możemy tylko pozornie odzyskać gdy zaczynamy dbać o życie a wcześniej tego nie robiliśmy.
Możemy zatem jedyne tylko wpatrywać w Pana. Ufać że razem z Nim będziemy w raju. Musimy tylko oddać życie za owce a wtedy Ojciec nam odda czyli zwróci nam życie.
Oddać życie za owce.
Ile razy to słyszymy w różnych wersjach. Aktualnie w postaci mieć na sobie zapach owiec. Pasterz ma mieć taki zapach.
Ile takich osób spotkaliśmy w życiu? Ile takich osób inspiruje nas do działania? Ile ich możemy wyliczyć?
Na pewno rodzice. Oni by oddali życie za nas gdyby trzeba było.
Albo nawet często nie potrafią bo nie mogą zapewnić tego co by chcieli dzieciom i przeżywają dramat nie do opisania.
Choć nie zawsze tak jest. Są i tacy którzy porzucają swoje dzieci ale to są raczej duże dzieci które nie miały tego co potrzeba żeby stać się człowiekiem.
Różni mistrzowie życia mędrcy życia duchem którzy potrafią wypowiadać słowa a one są prawdziwe.
To zresztą jest bardzo dziwne bo ta mądrość nie zawsze idzie w parze z mądrością albo raczej ilością nabywanej wiedzy.
Są tacy pasterze że mają ponabijaną albo napełnioną głowę wiedzą ale wcale nie chcemy jakoś by nas paśli. Nie przyciągają nas. Jakoś daleko im do owiec.
I pada to straszliwe zdanie: że Ojciec miłuje Syna bo ten oddaje życie za swoje owce do których Ojciec Go posłał.
Groźne albo okrutne bo miłość Ojca do Syna wynika z ofiary najwyższej ze śmierci dla owiec. A miłość ma być bezinteresowna przecież.
I tego nigdy nie zrozumiemy bo Pan oddaje życie bo chce ale też oddaje bo ma taki nakaz.
I nigdy nie przenikniemy i nie odnajdziemy tej granicy gdzie jest nakaz a gdzie wola Pana.
I my tak samo żyjemy. Wciąż w dobrowolnym oddawaniu życia
i w zabieraniu nam życiu przez innych przez świat wbrew nam. Choć z drugiej strony ta granica ta proporcja przesówa się zależnie od tego ile cierpienia na nas przychodzi.
Jedni potrafią jeszcze bardziej oddawać swoje życie a inni wręcz odwrotnie chcą jak najwięcej zatrzymać dla siebie swojego życia gdy przychodzi cierpienie. Nie ma na to mądrych dodatkowo nie wiemy jacy będziemy gdy na nas przyjdzie taki los. Poza jednym, że sami dla siebie jesteśmy pasterzami swojego życia że sami jesteśmy dla siebie i owcą i pasterzem. Zatem zawsze warto pytać się ile oddaję życia a ile chcę zatrzymać.